Prolog
(in Polish)
Prolog jest nawiązaniem do
tematu estetycznych poszukiwań prof. Z. Lesia. Artystyczny talent
objawił się bardzo wcześnie. Już jako kilkunastoletni
chłopiec został uczniem znanego artysty St. Kochanka
studiującego w Monachium i Wiedniu. W tym też czasie
wykonywał swoje pierwsze olejne prace nawiązujące do
wielkich historycznych wydarzeń, sceny batalistyczne i matejkowskie
tematy historyczne. W nieco późniejszym kresie zaczęła
się fascynacja rzeźbą w drewnie co było też
źródłem materialnego dochodu. Po okresie malowania portretowych
miniatur zaczął się okres muzycznej fascynacji komponowania
i aranżacji różnego rodzaju muzycznego materiału a to za
sprawą wprzęgnięcia swych artystycznych zdolności do
budowy bardzo oryginalnej gitary elektryczne. W czasie komunistycznego
terroru kupno nawet najpodlejszej gitary było rzeczą
niemożliwą. Elektryczna gitara wymagała jednakże
aparatury nagłaśniającej co dało impuls do penetracji
możliwości brzmieniowych budowanych różnego rodzaju
przetworników dźwięku jak też budowy coraz
potężniejszych wzmacniaczy tak lampowych jak też
tranzystorowych. W czasie przedmaturalnej gorączki zaczął
się okres montowania zespołu Algol, który posiadał dość
znaczące muzyczne osiągnięcia. Zespół Algol to
nie tylko strona muzyczna i elektroniczno-elektroakustyczne eksperymenty
ale też pisane poetyckie teksty piosenek i adaptacja utworów
najlepszych polskich poetów do ciągle wzbogacanego repertuaru
zespołu Algol. Matura i zdany egzamin wstępny na AGH
zamknął ten okres pogoni za odnalezieniem siebie w gąszczu
komunistycznej perwersji zaświatów cywilizacyjnego przedsionka. Kraków
dość szybko okazał się zbyt prowincjonalnie
niekreatywny dla duszy złaknionej przestrzeni twórczej
nieskrępowanej głupotą i barbarzyństwem agh-owskiego
klanu inżynieryjnego zacofania. Ucisk miałkości i
beznadziejnej małości eunuchów intelektualnych agh-owskiej kadry
dołującej (na szczęście nie wszyscy) stał się
powodem do poszukiwań artystycznych dających niejaką
ulgę udręczonemu duchowemu jestestwu. Pierwsza wystawa prac w
klubie „A To Co” była kulminacją erupcji artystycznej
ekspresji i odskocznią od beznadziejności antytwórczej atmosfery
agh-owskiej antykreatywnej spółki akcyjnej komunistycznego zboru. W
czasie przed magisterskiej obrony, strajków i zomowskich katowań
reaktywowana grupa ‘Algol’ święciła swój triumf
hitem-przeróbką poloneza Ogińskiego co stanowiło dla naszego
pokolenie twórczego wieszcze przeczucie masowych wypędzeń z Ojczyzny
Słowian-Polaków-Katolików tych najbardziej twórczych, utalentowanych i
niepodatnych na zdradzieckie gnojenie. Z tego to okresu pochodzą
zaledwie dwa zachowane obrazy „Quo Vadis – krajobraz po sterylnym
wypędzeniu” i „Wołanie konia – wróć donikąd”.
Myśmy przeczuwali bestialstwo wypędzeń nazywając to
końską intuicją. W tym czasie niestety zbyt wielu
sytuowało się w tym lepszym świecie wypędzonych
podświadomie przeczuwając, że naszą Ojczyzną jest
i musi być jałowość akulturalnego bezkresu łowców
szarzyzny z zaoceanicznej rupieciarni wielonicości. Kolejna wystawa w
„Perspektywach”. Tym razem sukces. Zostały skradzione trzy obrazy
prof. Z. Lesia, które dość szybko udało się
odzyskać. Wystawa wywarła bardzo duże wrażenie. Praca
magisterska przy zupełnym pozbawieniu przez komunistów dostępu do
aparatury badawczej. Tylko cud i geniusz twórczy może sprostać
wyzwaniom tej brutalnej agh-owskiej perwersji uniemożliwiania
prowadzenia jakichkolwiek badań twórczych. Wszystko musi być
zżynane wedle ściśle skrojonego szablonu. Drugi fakultet na
wydziale filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego i
uczęszczanie na wykłady matematyki dla studiów podyplomowych
tonowały nieco reżim miernot antytwórczych agh-owskiego gangu
intelektualnych eunuchów. Dyplom magistra inżyniera i przepustka
donikąd. Uniwersytet Śląski to jeszcze większe bagno
łajdactwa naukowego pozorowania i bastion komunistycznego paskudztwa.
Hotel asystenta jest jednakże dość dobrym miejscem
artystycznej twórczej ekspresji. W tym czasie powstają jedne z
najlepszych kompozycji prof. Z. Lesia. Niestety, po wystawie w krakowskim
klubie studentów Akademii Medycznej prawie wszystkie prace
zaginęły. Tym razem nie zawierucha wojenna, bombardowanie czy
też inne tego rodzaju kataklizmy. No cóż po latach archeolodzy
pewnych nieprzychylnych nam Polakom-Słowianom-Katolikom kręgów
obcoplemieństwa będą dowodzić, bardzo zresztą
przekonywująco (a la Gross), że my Polacy-Słowianie-Katolicy
jesteśmy plemieniem akulturowym. A póki co Kraków to jeden wielki
KANTOR podparty KANTEM. Niestety ani to sztuka ani filozofia, kant jest
kantem a kantor chyli się ku rynsztokowi plugastwa, głupoty i
beznadziejności. Wchodząc do pewnych krakowskich instytucji
„kultury” trzeba nie tylko zakładać maseczki ale też
„Porzucić resztki nadziei!!!”.
Po tych usiowskich
powtórkach z bestialszczyzny daliśmy się w końcu
wypędzić z ukochanej Ojczyzny. Niestety „ci swoi”
polskojęzyczni już na nas oczekiwali. Większość
obrazów i rzeźb pozostawionych w Polsce zaginęła
bezpowrotnie. Estetyka nadziei
to w pewnym sensie nieme wołanie o zaprzestanie pastwienia się
nad twórcami kultury (Polakami-Słowianami-Katolikami), kultury o
ogromnym ładunku znaczeniowym i estetycznej, artystycznej
wartości. Estetyka nadziei to
też próba uchronienia
dorobku twórczego tych najbardziej prześladowanych i wyniszczanych
twórców kultury XXI wieku, którzy odważyli się powrócić do
Ojczyzny.
1.
Quo Vadis – Landscape after Cruel Expelling
2.
Horse Calling “Return to nowhere”
|